Powracam myślę ze zdwojoną siłą, z nowymi opowiadaniami.
Przy pisaniu przyszło mi na myśl, czy trochę by nie "podrasować" tych opowiadań.
Zobaczymy, a jak na razie trzymajcie to :)
-----------------------------------------------------------
Dzisiejszy sen przyprawiał mnie o dreszcze, że o równo trzeciej postanowiłam już dalej nie spać.
Zeszłam na dół i zaparzyłam sobie kubek gorącej czekolady.
Spijałam ją powoli, z czym czułam się coraz lepiej. Moja dusza znalazła ukojenie, z czego sama się cieszyłam.
Do samego odjazdu w miejsce mojej pracy zostało mi trzy godziny.
Co mogłam zrobić przez ten czas? Wiele możliwości stało przede mną otworem.
W mojej głowie, jak grom z jasnego nieba stanął pomysł. Czemu nie mogłabym poszukać jakiś rzeczy w swojej szafie. Ta ciągle była dla mnie tajemnicza, skrywała jedynie ubrania.
Odstawiłam wtem kubek i powędrowałam na górę do mojego pokoju w kremowej piżamie i białym szlafroku, a gdy byłam na miejscu, otworzyłam swoją szafę i zauważyłam w niej coś dziwnego.
Za moimi ubraniami powinna znajdować się szara mata, a zamiast niej były pozostałości po mojej czerwonej ścianie i jakieś skały, które po moim dotyku zaczęły dziwnie migać. A po dotknięciu niebieskiej, która symbolizowała mi lapis lazuri dziwna brama, bo tylko to przyszło mi na myśl, otworzyła się.
Na samo otworzenie kolorowego wejścia, światło w pomieszczeniu zaświeciło się, a ja tam weszłam.
Pokój był duży, a jego ściany były kremowe i trzymały na sobie różne fotografie. Na jednej z nich była moja mama.
Co rodzice przede mną ukrywali? O tym dowiedziałam się dopiero po chwili, gdy zobaczyłam stację alchemiczną, a w niej książkę i kociołek. Obok stały dwie półki z jakimiś napojami, a przy jednej zżółknięta kartka.
- Co to wszystko jest? - mówię sobie w myślach, dochodząc do kartki i biorąc ją w dłonie. Otworzyłam ją i zaczęłam uważnie czytać.
Tenshi.
Zapewne czytasz to długi okres po naszej śmierci.
Już Ci wyjaśniam, moja droga, o co chodzi z Twoją ścianą, bo pewnie to w głębi duszy Cię trapi.
Być może pamiętasz, jak bawiłaś się w czarodziejkę? Jak dawałam Ci różdżkę, którą masz na stoliku alchemicznym? W pewnym sensie jest to prawdą.
Ja i Tata byliśmy czarodziejami. Chroniliśmy Cię, dotychczas, lecz musisz wiedzieć o złu, który czai się na Ciebie poza domem.
Wampiry, wilkołaki i inne stworzenia.
Sama ściana otworzyła się teraz dlatego, że za niedługo będzie pełnia. Zaklęłam ją, by tak się otwierała - i nie bez powodu.
Uważaj na siebie, Mama i Tata.
Chodziłam po pokoju jak na szpilkach.
Pełnia? Co prawda pamiętam, że podczas tego zawsze coś mi się działo - jak nie ból brzucha, to głowy, zaś jakaś jednodniowa choroba.
Nic samego się nie zrobi. Podeszłam do tajemniczej księgi i otworzyłam ją, a w niej wiele zaklęć, przepisów na wszelakie mikstury.
Usłyszałam wtem telefon, który wyrwał mnie z letargu myśli i czytania. Poszłam do pokoju i ujrzałam na wyświetlaczu Camila. Odebrałam z uśmiechem na ustach.
- Halo?
- Chciałbym Ci powiedzieć, że dziś zamiast do pracy zapraszam Cię na kawę. Zgadzasz się?
Przeszłam do tajemniczego pokoju i jęknęłam, przetwarzając sobie co powiedział.
- Tak - Powiedziałam otwierając księgę i czytając wszystkie zaklęcia. - I czemu tak wcześnie dzwonisz, ranny ptaszku?
- Zastanawiałem się, czy Cię zbudzę, ale po głosie słychać, że nie spałaś.. - Poczułam, jak się uśmiecha - To o czternastej przyjadę po Ciebie. - Szybko się rozłączył.
Siedziałam właśnie w kawiarni, ubrana w sukienkę z gorsetem i czerwone szpilki. Elegancki ubiór doprawiłam czerwonym błyszczykiem.
- Rozpraszasz mnie.
Popatrzyłam na Niego zdziwiona i delikatnie poprawiłam się, zerkając po chwili w okno.
- Czemu mnie zaprosiłeś?
- Hmm.. Jak kolega koleżankę, po prostu.. Coś się stało?
- Nie.. - Spijam łyk pysznej kawy. - Tak tylko zapytałam. - Uśmiechnęłam się.
- Rozumiem.. - Uśmiechnął się do mnie, po czym poklepał miejsce obok siebie - Chodź.
Popatrzyłam na Niego zdziwiona, ten za to wskazał z tyłu i pokazał z powrotem na miejsce przy sobie.
Usiadłam obok Camila, a ten ogarnął moje włosy i wyszeptał mi na ucho coś w stylu "Ktoś nas obserwuje"
Rozejrzałam się po kawiarni. W rogu siedział czarnowłosy mężczyzna o czarnych wręcz oczach, który patrzył wprost na mnie.
- To wampir - Wyszeptał mi Camil.
- Wiem. - Mruknęłam i popatrzyłam z powrotem na Camila. - Musimy coś wymyślić, a przestanie - Uśmiechnęłam się do Niego słodko.
Camil uniósł jedną powiekę do góry, po czym w jej stronę się uśmiechnął. Położyłam rękę na blacie i oparłam się o nią.
Wzięłam swój telefon i napisałam na dotykowym wyświetlaczu "No nie wiem, trochę czułości? :)", a gdy mu pokazałam, ten się zaśmiał.
- Camil, czy to coś zmieni?
- Tylko przyjaciele - Powiedział, po chwili mnie całując.
Wszedłem do kawiarni nie daleko mojego domu. Mickael miał do mnie ważną sprawę, związaną z moim odejściem. Popatrzyłem na Niego, a on wskazał na stół naprzeciw mnie.
Osłupiałem.
Tenshi całowała się właśnie z jakimś facetem. Momentalnie zrobiłem się zły i zaczęły mi lecieć łzy.
Ta chyba wyczuła sytuację i odwróciła się, jakby rozumując, co się dzieje.
Szybko wyszedłem z tego miejsca. Wiedziałem wtem, że to intryga Mickaela.
Jedną z najcięższych jego mocy jest manipulacja, potrafi ostro pomieszać, zwłaszcza człowiekowi.
Ale czy tak było z Nią?
Oparłem się o swoje auto i zacząłem płakać jak dziecko. Lecz coś bardzo chciało przerwać mój płacz, charakterystyczny stukot szpilek.
Ujrzałem ją, podeszła do mnie, również zapłakana.
Wzięła moją rękę i wplotła swoje palce w moje.
- Witaj z powrotem, kochanie. - Uśmiechnęła się do mnie.
-------------------------------------------------
Zakończenie smutne, tak jak ja dzisiaj.
Wiem, że zaraz się zacznie, że za szybko TenshixMartin ale.. nie marudźcie :)
Lubię czasem posłodzić w opowiadaniu :D
Bajeczne ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ;)
Spodobało mi się ten tajemniczy pokój *o*
Pozdrawiam LuCe