- To było w 1838 roku, wtedy też ćwiczyłem sztuki walki. Odnalazł mnie pewien Mickael, obecnie mój pracodawca. Wtedy.. Przemienił mnie..
- W co?
- W wampira.. Tak, jestem bestią.
- Słucham..? Czy to żart? - Po chwili zaczęłam chichotać.
Gdy spojrzałam na Martina, ten wyglądał na poważnego.
- To prawda.
Odsunęłam się od Niego, bałam się. Bałam się cholernie. Ten za to przybliżył się do mnie.
- Nic Ci nie zrobię. Jestem tym samym Martinem, którym byłem.
- Nie mogę Ci ponownie zaufać. To wymaga czasu.
- Nie nalegam.
Wszystko z mojej głowy wyleciało. Odzyskując szum po alkoholu delikatnie opieram się o ramię Martina. i obejmuję dłońmi jego rękę.
- Nie tego się spodziewałam. Dzisiejsi faceci..
- Tak, jestem idiotą i egoistą. - Poczułam, jak wyciąga rękę z uścisku i wkłada prawą rękę pod moje nogi, a lewą podkłada pod plecy, po czym unosi mnie.
- Co Ty mi..
- Zabieram Cię do łóżka. Koniec imprezy.
- Sprzeciw.. mam jeszcze coś w barku..
- Nie dyskutuj ze mną. - Poczułam, jak wnosi mnie na górę, po czym kładzie na łóżku.
Popatrzyłam na Niego, a on na mnie.
- Połóż się obok.. Chce choć raz zasnąć u Twojego boku. - Wymawiam rozglądając się. po chwili czuję, jak się kładzie.
W moment przytulam się do Niego. Do jego miękkiej, wysportowanej klatki piersiowej. Po chwili nastała ciemność i usnęłam.
Z rana zbudziło mnie słońce. zdziwiona tym zjawiskiem wstałam. Mój zegarek wskazywał 5:48, po czym się uśmiechnęłam. Zeszłam na dół i doznałam momentalnego szoku.
Martin w mojej kuchni?
A no tak. Przecież wczoraj mi się tłumaczył.
- Nie patrz tak na mnie. Masz dziś do pracy?
- Mam.
Podchodzę do Niego bliżej.
- Skoro jesteś wampirem.. To musisz mieć jakieś moce.. Prawda ?
- Jasne.. Latam w przestworzach i zabijam każdą napotkaną. - Powiedział ironicznie.
- A tak serio?
- Mogę.. Się przenosić.. O tak. - Po chwili widzę, że go nie ma. Odwracam się i od razu widzę, że jest za mną, na co się wystraszyłam. Martin łapie mnie w ramionach i przyciąga do siebie - Nie bój się, ja nic Ci nie zrobię. - Mówi spokojnie.
- Ja.. Lepiej pójdę się przebrać. - Odchodzę z jego objęć - Za dużo wrażeń.
Bycie policjantką nie jest łatwe. Co prawda miałam się o tym dopiero przekonać, ale i tak już to wiedziałam. Dziś wykonywałam dosyć papierkową robotę - Odnośnie poszukiwanych, więźniów i cel. w ich stercie zauważyłam akta sprawy. I to nie byle jakie. Zatytułowane były "Poszukiwany Martin Laurence". Poczułam wtem, jak rośnie mi ciśnienie.
Otworzyłam je i wyciągnęłam pierwszą kartkę z jego danymi, po czym zaczęłam czytać.
Martin Daniel Laurence.
Ur. 30 marca 1992
Stan cywilny - Wolny
Praca - Bezrobotny.
Wykształcenie zawodowe - Mechanik samochodowy - Cztery lata technikum
Miejsce zamieszkania - Kitto 53, Helsinki, Finlandia.
Opis: Podejrzany ma na swoim koncie ponad 30 zabójstw. Najczęściej są one w regionie Helsinek, portów Kotka. Nie można go złapać, co świadczą jego liczne ucieczki lub długie pościgi, z późniejszym zgubieniem poszukiwanego.
Camillus Goldenmage
Upuściłam kartkę. Czy jest coś, o czym Martin mi nie powiedział ?
Szybko wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Martina. Ten od razu odebrał.
- Halo?
- Od kiedy jesteś zabójcą ? - Wymawiam cicho.
- Ech.. Przyjedź do mnie o dwudziestej i Ci to wyjaśnię.
- Teraz ...
Nie dokończyłam. Martin szybko rozłączył się, nie dając mi dokończyć. Teraz zostało mi tylko czekać i pracować.
Do domu wjechałam tylko po to, by się przebrać. Ubrałam się w czerwoną bluzkę na ramiączkach z czarną kokardą na dekoldzie, czarne spodnie i dokładam do tego czarne kozaki na obcasie. Przyjrzałam się w lustrze. Uznałam wtem, że wyglądam dobrze, co dodało mi pewności siebie. Po całkowitym zebraniu się biorę płaszcz i wychodzę do garażu, z którego biorę ukochany motocykl. Wsiadłam na niego, włożyłam klucz do stacyjki, po czym odjechałam.
Jazda zajęła mi do pięciu minut. Wjechałam na działkę Martina od razu, po czym zaparkowałam i sprawnie wyłączyłam silnik motocykla. Szybkim ruchem poszłam do jego domu. Zobaczyłam jak siedzi na kanapie, a gdy mnie widzi, uśmiecha się.
Siadam naprzeciwko Niego i przez chwile patrzę mu w oczy. Gdy przez dłuższy czas nic nie mówi, przemawiam.
- A więc?
- A więc? co chciałaś?
Popatrzyłam na niego równie zdziwiona, co on na mnie. Słucham?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
Wstaję i podchodzę do drzwi. Martin energicznie staje za mną, a gdy stoi za mną, odwracam się do Niego.
Spojrzawszy mu w oczy, zacisnęłam mocno zęby.
- Ile to wszystko miało trwać? - wycedziłam powoli, zwijając w dłonie pięści.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, co tylko spotęgowało moją złość. Zmrużyłam oczy, czując, jak moje ciało niebezpiecznie drży.
- Nie udawaj, że nic nie wiesz! - ryknęłam, zamachując się.
Martin był jednak przygotowany. Mój nadgarstek znajdował się w jego silnym uścisku dłoni. Był opanowany, choć czułam, jak i on drży ze złości.
- To nie należy ode mnie. Michael zażądał ode mnie zapłaty.
- Jakiej? - mruczę, patrząc na niego ze zdenerwowaniem.
- Muszę zabijać.
- Ty... Bydlaku jeden.. - Zaczęłam się z nim szarpać, i gdy udaje mi się go odepchnąć, a ten wraca, machnęłam ręką. A on..
Odleciał. Tak nagle.
- Co ja zrobiłam?!
- O cholera. Jak mogłem to pominąć?! - Szybko podniósł się i jeszcze szybciej podszedł do mnie.
- Zostaw mnie..
- Teraz nie mogę.
- Zostaw! - Odepchnęłam go od siebie i znów machnęłam ręką, tym razem wskazując do Niego. Tym razem poleciała na Martina jakaś czerwona kula, jakby ognia.
Budzę się w swoim łóżku. Kompletnie nie pamiętam, co wczoraj robiłam. Dziwnie się czuję, szczególnie z czerwoną lampką, która zapewne w tejże chwili pojawia się nad moją głową, ostrzegając przed niebezpieczeństwem.
Ostatnie do czego wracam to mój przyjazd do domu. Przebrana w ubranie codzienne, czekałam na kogoś.
Dalej nic. Dziwne uczucie.
Jakby coś sobie przypominając, rzucam się w stronę biurka. Szybko odszukuję telefon, szybko wpisując hasło i wchodząc w kontakty.
Szybko jednak odzyskuję gardę.
- Tenshi, serio coś z Tobą nie tak. - mruczę pod nosem.
Wstałam i przy lustrze ogarnęłam swoje włosy. Związałam je w kitkę i spojrzałam na siebie, nie będąc pewna rezultatów. Samotność, moim minusem.
Westchnęłam cicho i odepchnęłam tą myśl ze swojej głowy. O dziwo po chwili usłyszałam telefon, który szybko wzięłam i odebrałam, nie patrząc na numer.
- Halo?
- Tenshi ? Cześć, tu Camill. Słuchaj.. Masz dzisiaj czas?
- Jasne.. Wpadnij, Kitto 35. - Rozłączam się.
Uśmiecham się radośnie do siebie.
---------------------------------------------
Rozdział.. długi..
Lecz zdaje mi się, że strasznie źle napisany.. zobaczymy.. Prosiłabym o komentarze i dzięki, za prawie 500 odsłon bloga! Oby tak dalej :)
(a ja biorę się za dalsze pisanie)
Szybko wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Martina. Ten od razu odebrał.
- Halo?
- Od kiedy jesteś zabójcą ? - Wymawiam cicho.
- Ech.. Przyjedź do mnie o dwudziestej i Ci to wyjaśnię.
- Teraz ...
Nie dokończyłam. Martin szybko rozłączył się, nie dając mi dokończyć. Teraz zostało mi tylko czekać i pracować.
Do domu wjechałam tylko po to, by się przebrać. Ubrałam się w czerwoną bluzkę na ramiączkach z czarną kokardą na dekoldzie, czarne spodnie i dokładam do tego czarne kozaki na obcasie. Przyjrzałam się w lustrze. Uznałam wtem, że wyglądam dobrze, co dodało mi pewności siebie. Po całkowitym zebraniu się biorę płaszcz i wychodzę do garażu, z którego biorę ukochany motocykl. Wsiadłam na niego, włożyłam klucz do stacyjki, po czym odjechałam.
Jazda zajęła mi do pięciu minut. Wjechałam na działkę Martina od razu, po czym zaparkowałam i sprawnie wyłączyłam silnik motocykla. Szybkim ruchem poszłam do jego domu. Zobaczyłam jak siedzi na kanapie, a gdy mnie widzi, uśmiecha się.
Siadam naprzeciwko Niego i przez chwile patrzę mu w oczy. Gdy przez dłuższy czas nic nie mówi, przemawiam.
- A więc?
- A więc? co chciałaś?
Popatrzyłam na niego równie zdziwiona, co on na mnie. Słucham?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
Wstaję i podchodzę do drzwi. Martin energicznie staje za mną, a gdy stoi za mną, odwracam się do Niego.
Spojrzawszy mu w oczy, zacisnęłam mocno zęby.
- Ile to wszystko miało trwać? - wycedziłam powoli, zwijając w dłonie pięści.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, co tylko spotęgowało moją złość. Zmrużyłam oczy, czując, jak moje ciało niebezpiecznie drży.
- Nie udawaj, że nic nie wiesz! - ryknęłam, zamachując się.
Martin był jednak przygotowany. Mój nadgarstek znajdował się w jego silnym uścisku dłoni. Był opanowany, choć czułam, jak i on drży ze złości.
- To nie należy ode mnie. Michael zażądał ode mnie zapłaty.
- Jakiej? - mruczę, patrząc na niego ze zdenerwowaniem.
- Muszę zabijać.
- Ty... Bydlaku jeden.. - Zaczęłam się z nim szarpać, i gdy udaje mi się go odepchnąć, a ten wraca, machnęłam ręką. A on..
Odleciał. Tak nagle.
- Co ja zrobiłam?!
- O cholera. Jak mogłem to pominąć?! - Szybko podniósł się i jeszcze szybciej podszedł do mnie.
- Zostaw mnie..
- Teraz nie mogę.
- Zostaw! - Odepchnęłam go od siebie i znów machnęłam ręką, tym razem wskazując do Niego. Tym razem poleciała na Martina jakaś czerwona kula, jakby ognia.
Budzę się w swoim łóżku. Kompletnie nie pamiętam, co wczoraj robiłam. Dziwnie się czuję, szczególnie z czerwoną lampką, która zapewne w tejże chwili pojawia się nad moją głową, ostrzegając przed niebezpieczeństwem.
Ostatnie do czego wracam to mój przyjazd do domu. Przebrana w ubranie codzienne, czekałam na kogoś.
Dalej nic. Dziwne uczucie.
Jakby coś sobie przypominając, rzucam się w stronę biurka. Szybko odszukuję telefon, szybko wpisując hasło i wchodząc w kontakty.
Szybko jednak odzyskuję gardę.
- Tenshi, serio coś z Tobą nie tak. - mruczę pod nosem.
Wstałam i przy lustrze ogarnęłam swoje włosy. Związałam je w kitkę i spojrzałam na siebie, nie będąc pewna rezultatów. Samotność, moim minusem.
Westchnęłam cicho i odepchnęłam tą myśl ze swojej głowy. O dziwo po chwili usłyszałam telefon, który szybko wzięłam i odebrałam, nie patrząc na numer.
- Halo?
- Tenshi ? Cześć, tu Camill. Słuchaj.. Masz dzisiaj czas?
- Jasne.. Wpadnij, Kitto 35. - Rozłączam się.
Uśmiecham się radośnie do siebie.
---------------------------------------------
Rozdział.. długi..
Lecz zdaje mi się, że strasznie źle napisany.. zobaczymy.. Prosiłabym o komentarze i dzięki, za prawie 500 odsłon bloga! Oby tak dalej :)
(a ja biorę się za dalsze pisanie)
Fajny :D
OdpowiedzUsuńEhh co by tu więcej napisać?
Ja mam pustkę w głowie.
Fajnie napisany.
Genialna akcja.
Wręcz znakomicie :)
Pozdrawiam LuCe