Dostarczenie papierów na komisariat zajęło mi tylko chwilę. Przy okazji pojechałam do sklepu, by kupić coś do domu. Wzięłam wózek i przejechałam przez cały sklep, biorąc jedynie dwa soki, wodę, jakieś ciasteczka z czekoladą, dwa banany i kilogram mandarynek. Przy kasie zapakowałam wszystko do siatek i zapłaciłam jedynie dwadzieścia trzy Euro.
Z reklamówkami poszłam do auta, po czym odjechałam do domu. Z uśmiechem na ustach weszłam do swojego mieszkania i rozpakowałam zakupy.
- Martin! jesteś?
Odpowiedziała mi cisza. Usiadłam na blacie stołu i napiłam się soku. Poczułam wtem smak marchwi, jabłek, truskawek i banana. Uśmiechnęłam się wtem i zeszłam z miejsca, na którym siedziałam i zostawiłam zakręcone picie. Poszłam na górę i od razu skręciłam do swojego pokoju. Martina rzeczywiście nie było w domu. Poczułam wtedy smutek.
I wyczułam kogoś..
Kogoś, kto od strony pleców tulił mnie do siebie. Spojrzałam na ową osobę, to był On.
- Nigdzie nie uciekłem. Jestem tutaj.. - Uśmiechnął się.
- Mhm.
Zawiesiłam ręce na ramieniu mojego chłopaka, po czym pocałowałam go. Czułam wtem, jak on objął mnie w biodrach, po czym podniósł.
- Martin, co Ty..
- Ćśś .. - Położył palca na moich ustach. - Cieszę się, że wróciłaś wcześniej..
- Widać, ale co knujesz?
Popatrzył na mnie zdziwiony. Sam jego głos zdradził go wcześniej, że coś jest na rzeczy. Czule pogłaskałam go po głowie, a ten, jakby specjalnie zrobił na buzi porządny grymas i ściągnął mnie na dół.
- Czy ja muszę coś szykować.. Chciałem zaprosić Cię na randkę..
Zakaszlałam nagle. Dziękowałam sobie w duchu, że nie miałam przy sobie picia w butelce, bo zapewne już leżałoby potłuczone na podłodze. Spuściłam głowę i ogarnęłam swoje włosy, po czym podniosłam wzrok na mojego chłopaka.
- Dobrze, niech będzie. Szykujesz coś tutaj, czy wychodzimy?
- Może na tarasie? - Uśmiechnął się promiennie - Przy zachodzie słońca, romantycznie.. - Po wypowiedzeniu zaczął się kiwać, splatając ręce.
- Nie wiem co Ci jest, ale mnie tym kupiłeś. Idę się wykąpać.
Po czym poszłam do łazienki i wykąpałam się, zadbałam o twarz i włosy z dokładnością milimetra. Gdy wyszłam w ręczniku z pomieszczenia, zaszłam do swojego pokoju w poszukiwaniu jakiejś ładnej sukienki.. W krótkim czasie miałam już na sobie białą sukienkę z koronką w kształcie serca na plecach, buty na obcasie o czerwonym kolorze, w dodatku włosy opięłam w delikatnego koka i spięłam czerwoną spinką.
Zeszłam na dół na taras, a gdy ujrzałam, jak mój chłopak przygotował stół, zdziwiłam się.
Miejsce zastawione było świeczkami i różami, sama ława mieściła na sobie przyrządzone już jedzenie, picie, wazon z krwistymi tulipanami i różami.
- Martin.. Wow..
Nie odpowiedział, jedynie podszedł do mnie i czule pocałował.
- To chyba nasza pierwsza randka od paru lat, Tenshi..
- Wiem.
Usiadłam na przeciwko Martina, ten nałożył mi coś, przypominające risotto.
- Ty wiesz co mi gotować. - Uśmiechnęłam się.
- Wiem, że lubisz zwłaszcza, jak Ci zrobię.
Spojrzałam na zachód słońca. Towarzyszył jemu miodowo, różowo fioletowy wygląd nieba, co wyglądało nieziemsko.
Wstałam i poszłam na trawę, po czym popatrzyłam w górę. Gdy ujrzałam księżyc w pełni, nabrałam podejrzeń. Poczułam, jak Martin łapie mnie w ramionach i przyciąga do siebie.
- Hm? Pełnia?
- Czy to prawda? Że jeśli dzisiaj..
- Niestety tak.. Ale pójdziemy, prawda? - Usłyszałam jego ironię w głosie, po czym poczułam całusa w głowę.
Wtuliłam się w ciało Martina. Robiło mi się coraz cieplej.
- A jesteś gotowy pilnować takiego małego Martinka?
- Oj, wymiękam. - Zachichotał - Kocham Cię, wariatko.
- Ja Ciebie też, kretynie.
Ciągle miałam w uszach rozmowę z moim chłopakiem. To, jak mówił i to, jak mnie tulił. Może tym chciał mi coś zasygnalizować?
Leżałam na łóżku, myśląc o wszystkim - O pracy, o Nim, o naszym domu.. Nawet nie poczułam, jak Martin położył się obok i zaczął mnie czule całować. Dopiero po dłuższej chwili ocknęłam się i odwzajemniłam coraz bardziej namiętne pocałunki mojego chłopaka.
Wszystkie moje myśli w jednej chwili odeszły na bok. W owym momencie liczyło się tylko to, co działo się między mną a Nim.
- M.. Martin, proszę..
- Dobrze. - Podniósł się. - Nie nalegam.
Poprawił delikatnie swoją koszulkę na ramiączkach i czarne spodenki, wtem mrugnęłam, po czym postanowiłam zrobić coś zabawnego.
Uśmiechnęłam się do siebie, gdy wpadłam na pomysł zrobienia czegoś, co na ogół nie mieściło mi się w głowie. Nie na co dzień jestem skłonna do takiej roboty, ale dziś mogłam się poświęcić.
Delikatnie podniosłam się i ściągnęłam z siebie sukienkę ukazując białą bieliznę, dobrze podkreślającą moje ciało. Gdy Martin to zobaczył nagle się odwrócił, a ja oparłam się o jego plecy.
- Kochanie..
- Robisz to specjalnie ?
- Nie - Zaprzeczyłam - Powiedz mi szczerze.. Widzisz nas w przyszłości?
Poczułam, jak Martin obraca się do mnie. Zeszłam z jego pleców, po czym zostałam przysunięta na jego kolana.
- Widzę.. Siedzących z gromadką dzieci. Małych Martinków, i małymi Twoimi podobiznami. Gdyby nie to, że jestem wampirem, chętnie bym się z Tobą zestarzał, skarbie.
W jednej chwili, po dotarciu jego słów do mojej głowy, rozpłakałam się. Wtuliłam się w jego ciało i próbowałam ogarnąć napływające do oczu łzy.
- Ej kochanie, to jeszcze nic.. Chcę, żebyś za mnie wyszła..
- Słucham? - Podniosłam głowę i spojrzałam na Niego z niedowierzaniem.
:)
Słodzimy kochani, słodzimy.. Co przewidujecie na następny rozdział? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz