sobota, 26 października 2013

Rozdział 3

Właśnie jechałam do domu - Martin poświęcił się i wziął dzień urlopu - jakby zwyczajnie dla mnie. Bycie prokuratorem nie jest łatwe tak samo, jak wzięcie sobie wolnego. Zwłaszcza w jego biurze.
- Będę u Ciebie parę nocy. Akurat teraz mam spokój więc damy radę. Muszę Cię obserwować.
- Dam radę.
- Wcześniej też dałaś radę? Mdlejąc mi w ramionach?
Miał racje.
Po chwili milknę i czekam aż dojedziemy. Jego czarna BMW z serii M3 jechała szybko, ale najwidoczniej Martin wolał uważać na drodze.
W tym momencie pierwsze miejsce zajęły moje myśli.
Czy coś schrzaniłam?
Może nie odpowiadam Martinowi?
On widzi pracę. Oczywiście nie wiadomo czemu.
Martin od bardzo, ale to bardzo dawna w tych sprawach był skryty - nie pokazał mi swojej pracy, znam tylko adres. Na razie mi to wystarczyło..
Ale do kiedy?
Nagle moje myśli przerywa Martin, który prosi mnie o pilot do bramy. Wyciągnęłam rzecz z torebki i otworzyłam bramę czerwonym przyciskiem. Gdy Martin zaparkował na mojej posesji wyszłam odrazu z auta. szybko poszłam pod drzwi, szukając kluczy.
Gdy wreszcie uporałam się z odszukaniem zguby usłyszałam krzyk Martina. Odwróciłam się.
- Pojadę do sklepu i coś kupię.
- Mam pełną lodówkę. - Odpowiadam poirytowana
- Tenshi. Do cholery. Nie zachowuj się jak dziecko.
- Tak, tak. A Ty przestań być pracoholikiem i zajmij się swoim siedmioletnim związkiem ze mną.
Weszłam do domu. Położyłam torbę i zauważyłam, że Martin wchodzi za mną.
- Idź się położyć, a ja zrobię coś do jedzenia. - poszedł do kuchni i otworzył lodówkę, jakby stęskniony.
- Nie.. po chwili pomrukuję cicho, Obejmując go od tyłu.
- Idź się połóż - poczułam, jak się spina.
Nie posłuchałam się go.
Wtuliłam się jeszcze mocniej. Poczułam wtem jak cały drży.
- Idź się połóż..
- Nie chce. - stanęłam przed nim - mam ochotę na całkowicie co innego.
- Tenshi.. - powiedział jakby jąkając się.
- Nie chce jeść - podwinęłam jego koszulkę - ani pić - popatrzyłam na Niego.
- Nie możemy.
I w tym momencie nastały ciemne chmury.
- Ouch.. Czemu ?
- Przepraszam. Nie mogę Ci tego wytłumaczyć..
- Ok. Nie przepraszaj. - puściłam go i uciekłam na górę, zamykając drzwi na klucz.
- Tenshi!
Popatrzyłam na łóżko. Leżał na nim list.
Ten list.
Otworzyłam go i przeczytałam :

"                                                                                                              Droga Tenshi Mitsui.
                                                                  
                                       Została Pani przyjęta do oddziału Policyjnego.
                                       Proszę się wstawić 15 lipca na uroczystości
                                       przywitania nowych pracowników.

                                                                                                               Sierżant N. Madman           "

Zamarłam.

Udało mi się! Udało mi się przejść te góry i jeziora, by dostać się do pracy, w której chce być.
Otworzyłam drzwi uradowana. To, co stało się przed chwilą przestało mnie męczyć.
Zeszłam na dół z papierkiem w ręku. Widok Martina nie wpłynął na mnie.
- Tenshi..
Nie zareagowałam.
Podeszłam jedynie do lodówki, by wziąć jogurt z owoców leśnych.
Moja kuchnia była dość duża. Miała jedną, wielką lodówkę, kuchenkę, dwa piece. Całość była w metalicznym kolorze. Nie brakowało też dużej ilości szafek w odcieniu perłowym i kremowych ścian.
Przeszłam na koniec kuchni i zeszłam do mniejszego salonu - Nazywam to salonem z powodu dwóch kobaltowych kanap i dużego telewizora. Oczywiście, na górze znajdował się większy salon z drzwiami na mój pokój.
Miał to być pokój kinowy. Jednak z perspektywy czasu jest to mini-salon.
- Tenshi.
- Idź do pracy. Na pewno masz dużo roboty.
Wzięłam pilot i włączyłam pięćdziesięcio calowy telewizor.
- Dobra.. Sama tego chciałaś. - Szybko podszedł do mnie i zaczął mnie całować.
Podwijając jego bluzkę poczułam dziwny pasek. Spuściłam głowę i doznałam szoku.
Były tam dołączone dwa pistolety i dużo, ale to dużo amunicji.
- Co to do cholery jest?! Masz na to licencję ?! - warknęłam patrząc w jego oczy.
- Nie.
- Masz szczęście, że jeszcze nie mam uprawnień.

Martin.

Zdziwiłem się zachowaniem Tenshi. Uśmiechała się teraz do mnie słodko.
Co było grane? 
Nagle wabi mnie do łóżka, a potem straszy. Gardło strasznie mnie drapało, po ostatniej misji mało co się najadłem.
- Tenshi - popatrzyłem w jej oczy i uśmiechnąłem się - Zapomnisz o tym co widziałaś. A teraz grzecznie pójdziesz do łóżeczka i poczekasz tam na mnie.
Nie reagowała.
Co jest do cholery?
- Dobrze... Panie... - Uśmiechnęła się i położyła papiery. Wyszła na przedpokój, po czym weszła po schodach.
Patrząc, czy nie podgląda wziąłem świstek papieru i przeczytałem go.
- O kurcze.. No to nie dobrze..
Złapałem się za głowę i położyłem kartkę z powrotem.


3 komentarze:

  1. *-* Superr rozdział *-*
    Naprawdę świetny.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Luce

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam sexy:c hahahahha, Yuncik, wiesz, jak aktualnie mi odbija:*
    Kurw Martin szuja:( A miałam nadzieję na coś ekhem.. wybuch złości:(
    +Tenshi sie dostała!
    Idziemy to oblać!

    Weny, kicia:*
    Czekam na następny rozdział, i uwierz, będę Cię męczyć za tydzień^^"

    OdpowiedzUsuń