sobota, 21 września 2013

Rozdział 1


           Siedzę na parapecie w swoim pokoju i wpatruję się w krajobraz, jaki mam za oknem - pełno drzew, a za nimi plaża, gdzie w okresie wakacyjnym i przy dobrej pogodzie nie idzie wytrzymać z powodu hałasów. Moje życie dotychczas mijało dobrze, o ile mogę zaliczyć przeprowadzkę z moim chłopakiem ze Stanów do Finlandii. Choć kocham ten kraj nie wiem, czemu do licha Martin tak szybko chciał się wyprowadzić.
            Nagle słyszę dzwonek swojego telefonu. Kto to może być? Szybko schodzę z miejsca, na którym siedziałam i odbieram komórkę.
- Halo ?
- Cześć skarbie. - słysząc głos Martina czuję, jak nogi się pode mną ugięły.
- H..Hej. - wymawiam, jąkając się.
- Przyjedziesz do mnie?
- Hmm.. Jasne.
- To jedź. Czekam. - Martin rozłączył się.
            Stałam jak wryta na łóżku gdy nagle zrozumiałam, co muszę zrobić.
            Uczesałam szybko swoje długie, czerwone włosy, umalowałam się i nałożyłam swój kombinezon motocyklowy, po czym z czarnej komody wzięłam kask. Strój był czarny a okrycie głowy czarno-czerwone. Równie szybko wzięłam telefon, kluczyki od mojej Hondy CBR 600R, od domu i zeszłam do garażu.
            Mój dom był duży, można by powiedzieć, że aż za wielki jak dla jednej osoby. Miał ledwie dwa piętra, w których znajdowało się jakieś dziesięć pomieszczeń. Zewnętrzna część domu była otoczona kremowym budulcem w rodzaju kamienia, a ramy okna były czarne, tak jak dach, co według mnie podkreślało cały wizerunek domu.
            Gdy minęłam czerwone schody, wielki, bordowy korytarz znalazłam się w garażu, a tam było coś, co na prawdę mnie interesowało. Stały tam trzy pojazdy - dwa motocykle i jedno auto. wybrałam Hondę CBR 600R, do której zresztą miałam kluczyki. Motocykl był czarny z markowym czerwonym napisem.
            Zamknęłam bramę pilotem i odjechałam.
            Gdzie mieszkał mój chłopak? zaledwie trzy kilometry, choć nie rozumiem jego decyzji - według mnie mógł zamieszkać ze mną, lecz on adekwatnie zasłaniał się tym, że to mieszkanie miał od rodziców, i że ci nie pozwalają mu go sprzedać, lecz by się nie kłócić, przymknęłam na to oko.
            Jego dom znajdował się na obrzeżach lasu, jak i miasta - mieszkaliśmy w Helsinkach, w kierunku na Tampere. Po ledwie pięciu minutach byłam na miejscu, gdy ściągnęłam kask ujrzałam na schodach Martina, ubranego w czarną koszulkę i jeansowe spodnie. Szybko zeszłam z motocykla i podbiegłam do Niego, ściągając kask, po czym zaczęłam go całować.
- Miłe powitanie - zamruczał.
- Wiem. - popatrzyłam w jego niebieskie oczy i uśmiechnęłam się promiennie.
- Wejdź. - otworzył drzwi wejściowe, a gdy weszłam, sam wszedł i zamknął je za sobą.
           Od razu skierowałam się w stronę łazienki Martina by upewnić się, czy aby na pewno dobrze wyglądam. Poprawiłam włosy, makijaż i spojrzałam na siebie.
           Byłam czerwonowłosą kobietą o niebieskich oczach i idealnej figurze. Miałam dwadzieścia lat i pracowałam w policji. Cóż, za dużo powiedziane. "chciałam" pracować, ale dyrektor ma obecnie za dużo pracowników. Mówi się trudno. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, jak Martin siedzi na skórzanej kanapie w kształcie litery U i na stole leży... Kolacja?
- Pamiętasz? Mija właśnie 7 lat naszego związku.
- Cholera.. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam.
- Moja Tenshi. Moja Pani Mitsui. - w mgnieniu oka widzę jak wstaje i obejmuje mnie.
            Wtulam się w jego ciało. Nagle coś mi to przerywa, to mój telefon.
- Halo ?- odbieram go.
- Tenshi wejdź na ... - i tu głos się urywa. Dopiero po dłuższej chwili orientuje się, że Martin ma mój telefon.
- Dziś moja dziewczyna nie da rady, więc daj sobie spokój, chłopczyku. - Rozłączył się i oddał mi komórkę. - No co ? To prawda. Musimy wykorzystać tą rocznicę. - Uśmiechnął się.
- To co robimy w ten siódmy rok, co ? - spytałam, siadając na sofie.
            Nie odpowiedział. Stał cicho dopóki nie zadzwonił jego telefon. No tak. Co to za rocznica bez interwencji osób trzecich?
- Halo? - odbiera - Tak.. Niestety nie mogę.. Mówiłem Ci czemu.. Agrr.. Nie jadę i koniec. - rozłączył się.
            Zerknęłam na Niego. O dziwo był biały. Szubko wstałam i stanęłam przed nim. Położyłam ręce na jego policzkach i popatrzyłam w jego oczy bardzo dokładnie. Widać było, że jest zagubiony.
- Co jest? Powiedz mi..
- Nic.. Nie chce o tym mówić.
            Stanęłam jak wryta. Czemu on mi nic nie mówi? Wykluczam kryzys wieku średniego, ponieważ miał tylko 21 lat.
- Jedz, skarbie. Ja pójdę do łazienki - ściągnął moje ręce i posłał mi czułego całusa, po czym odszedł w stronę łazienki.
            Usiadłam na kanapie tylko po to, by się zaraz na niej położyć. Zasnęłam.

            Budzę się w nie swoim łóżku. Gdy się rozglądam orientuję się, że jestem w sypialni Martina. Sama. Wstaje delikatnie i schodzę na dół.
- Już wstałaś?
- Mhm. -Złapałam się za głowę i poczułam, jakbym miała zaraz spaść. Oparłam się o barierkę schodów
- Tenshi.. ? - Podbiegł do mnie i ujął w pasie - Coś jadłaś?
- Nie. - Opieram głowę o jego ramię, po czym wtulam się w jego ciało
            Po chwili znów odpływam w błogi sen.



Dedykowane:
M. - Za te 3-4 lata.. Piękne zresztą. 
D. - Ty już wiesz za co :* Dzięki za tło.

1 komentarz:

  1. Zakochałam się już w Akademii, a znając Ciebie, to rozwiniesz tę akcję naprawdę 'w stylu', tak samo jak na tamtym blogu ^T^
    Aww, wiesz, że już ta historia mi przypadła do gustu. Szczególnie, że wiem co nieco, bo Yuna chciała zapytać się Shan o zdanie! :D :*
    Nie masz co dziękować za tło. Zawsze do usług ;*

    OdpowiedzUsuń