- Mój sobowtór.. Zbudziła mnie swoją mocą zabijającą wampiry..
- Mogłem się domyślić. Lecz przykro mi, do Tenshi się nie dostaniesz.
- A to czemu? Konsekwencje konsekwencjami, ale to nie ważne, prawda? W moim ciele będzie jej świetnie. - powiedziała pewnie, wydymając w przód usta.
- Ona nie będzie wampirem, ani się nie wcielicie.
- Po trupach do celu. Poczekam na Nią - Uśmiechnęła się szyderczo.
Tenshi.
Siedziałam właśnie w okręgu przygotowanym przez Camila. Miało to na celu ustabilizowanie mojej mocy magicznej. Sama już nie wiedziałam, czy to pomoże. Ciemnowłosy wspominał, że mogą być efekty uboczne. Ale jakie? O tym niestety już nie wspomniał.
W ostatniej chwili moich myśli usłyszałam, jak wypowiadał właśnie końcowe zaklęcie, a gdy ucichł, poczułam się strasznie słabo.
- Tenshi ? Jesteś strasznie blada, znowu.
I wtedy poczułam, jakby ktoś walnął mnie czymś twardym, w efekcie czego straciłam kontakt ze światem, zemdlałam.
- Dałem jej morfinę, ale nie wiem, czy to coś da, może umrzeć. - Usłyszałam głos nieznanego mężczyzny.
- Ratuj ją, proszę.
- Camil. Ledwo co daję radę. Czy to twoja dziewczyna?
- Nie, może chciałbym...
Wszystko się urwało. Znów poczułam, jak siłą zabierają mnie w objęcia Morfeusza. Uległam.
- Czy ma jakąś rodzinę?
- Chyba nie. Nic mi nie mówiła.
- Pojedź do jej domu.
Nie. Cholera jasna! Tylko nie to..
Chce się wyrwać, lecz nie mogę. I ponownie zapadam w sen.
Zbudziłam się w dziwnym miejscu, widząc szyby i skórzane siedzenia orientuje się, że to auto. Obok mnie siedzi Martin.
- Ile dni byłam nieprzytomna?
- Sześć. - Odpalił silnik, po czym odjechał. - Muszę o Ciebie dbać. Jeszcze tylko pojadę po leki dla Ciebie
Martin popatrzył na mnie przekonująco. Nie musiał mi wiele mówić bo czułam, o co mu chodzi. Sama recepta, którą mi po chwili dał, na to wskazywała.
Zajechał do najbliższej apteki, po czym wyszedł, zostawiając auto na ręcznym. Poczekałam tylko chwile, gdyż po nie długim czasie mój chłopak był w aucie z siateczką leków.
A po dziesięciu minutach byłam w domu, w nim od razu zostałam wysłana na łóżko, przebrana w fioletową koszulę, położyłam się na nie, czując miękką satynę, w którą się wtuliłam.
Mruknęłam cicho i zaczęłam rozmyślać.
Czemu wtedy zemdlałam? Czy to przez Camila? Nie czułam się źle, wręcz przeciwnie. Próbuję się cofnąć do tamtego momentu, lecz nie mogę. Ból głowy mi to uniemożliwia.
- Tenshi.. - moje myśli przerwał Martin.
- Hm?
- Chcesz coś jeść, pić?
- Nie.. jakbyś jedynie mógł mnie przytulić..
Podniosłam się i popatrzyłam na Niego. Ten po chwili podszedł do mnie i usiadł obok, tuląc mnie do siebie po krótkim czasie.
- Nie chcesz spać?
- Nie. - Wtuliłam się w jego ciało i po cichu jęknęłam.
Spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach, po czym pocałowałam go.
Z rana wstałam i poszłam do łazienki, zrobić sobie maseczki i różne inne rzeczy, bylebym wyglądała ładnie. To był też czas do moich przemyśleń - Czy zbyt szybko zaufałam Martinowi, czy nie powinnam przesłuchać jego kolegi. Mickael chyba i tak ma jakiegoś asa w swoim durnym rękawie.
I wtedy zorientowałam się, że zwątpiłam w mojego chłopaka.
Ale czy tak miało być?
Otworzyłam drzwi i wyszłam, schodząc na dół do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę z cytryną, co dobrze na mnie podziałało. Zapomniałam o tym, co myślałam wcześniej.
***
Siedziałem na dachu czekając na cud - Na jakikolwiek piorun, na burzę, ale się nie doczekałem. Dzisiejszy dzień będzie słoneczny.
Poprawiłem swoje czarne, długie włosy, i przyłożyłem tego samego koloru arafatkę bliżej ust.
- Hmm.. Ciekawe czy przed tym się obronisz, Tenshi Mitsui. - Uśmiechnąłem się szyderczo, po czym uniosłem dłoń do góry. Wtem niebo zrobiło się szare, a całą ulicę rozjaśnił piorun.
Uśmiechnąłem się, lubiłem takie typu przedstawienia zwłaszcza, że najczęściej zyskiwałem to, co chciałem.
I tym razem miało tak być.
__________
Cześć! :)
Ask - Pytajcie :) Ale i też komentujcie - Motywacji nigdy za wiele. :)
A po dziesięciu minutach byłam w domu, w nim od razu zostałam wysłana na łóżko, przebrana w fioletową koszulę, położyłam się na nie, czując miękką satynę, w którą się wtuliłam.
Mruknęłam cicho i zaczęłam rozmyślać.
Czemu wtedy zemdlałam? Czy to przez Camila? Nie czułam się źle, wręcz przeciwnie. Próbuję się cofnąć do tamtego momentu, lecz nie mogę. Ból głowy mi to uniemożliwia.
- Tenshi.. - moje myśli przerwał Martin.
- Hm?
- Chcesz coś jeść, pić?
- Nie.. jakbyś jedynie mógł mnie przytulić..
Podniosłam się i popatrzyłam na Niego. Ten po chwili podszedł do mnie i usiadł obok, tuląc mnie do siebie po krótkim czasie.
- Nie chcesz spać?
- Nie. - Wtuliłam się w jego ciało i po cichu jęknęłam.
Spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach, po czym pocałowałam go.
Z rana wstałam i poszłam do łazienki, zrobić sobie maseczki i różne inne rzeczy, bylebym wyglądała ładnie. To był też czas do moich przemyśleń - Czy zbyt szybko zaufałam Martinowi, czy nie powinnam przesłuchać jego kolegi. Mickael chyba i tak ma jakiegoś asa w swoim durnym rękawie.
I wtedy zorientowałam się, że zwątpiłam w mojego chłopaka.
Ale czy tak miało być?
Otworzyłam drzwi i wyszłam, schodząc na dół do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę z cytryną, co dobrze na mnie podziałało. Zapomniałam o tym, co myślałam wcześniej.
***
Siedziałem na dachu czekając na cud - Na jakikolwiek piorun, na burzę, ale się nie doczekałem. Dzisiejszy dzień będzie słoneczny.
Poprawiłem swoje czarne, długie włosy, i przyłożyłem tego samego koloru arafatkę bliżej ust.
- Hmm.. Ciekawe czy przed tym się obronisz, Tenshi Mitsui. - Uśmiechnąłem się szyderczo, po czym uniosłem dłoń do góry. Wtem niebo zrobiło się szare, a całą ulicę rozjaśnił piorun.
Uśmiechnąłem się, lubiłem takie typu przedstawienia zwłaszcza, że najczęściej zyskiwałem to, co chciałem.
I tym razem miało tak być.
__________
Cześć! :)
Ask - Pytajcie :) Ale i też komentujcie - Motywacji nigdy za wiele. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz